
Kliknijcie i korzystajcie
czytaj więcejIle jest warta matka hodowlana
W pasiekach wydaje się mnóstwo pieniędzy na wszelkiego rodzaju niepotrzebne rzeczy. Ale gdy chodzi o dobrą matkę pszczelą, która jest bądź co bądź podstawą dobrej rodziny, pszczelarz postępuje według zasady: „Trzeba oszczędzać – nieważne ile to będzie kosztowało”.
Niestety niewielu pszczelarzy potrafi tak naprawdę ocenić wartość matki pszczelej, a ponadto większość nie umie lub nawet nie chce sobie wyobrazić, ile pracy kosztuje otrzymanie dobrej matki hodowlanej. Zdarza się nagminnie, że pszczelarze kupują matki parowane w sposób kontrolowany (n.p. matki unasieniane na trutowiskach na wyspie) i z dumą oświadczają:
„No, to teraz mam matkę hodowlaną, od której będę mógł wychowywać matki gospodarcze”.
Pomyłka! Matka hodowlana to taka, która moim zdaniem spełnia co najmniej następujące warunki:
Dopiero kiedy powyższe kryteria są spełnione, można spośród większej ilości porównywalnego materiału wyszukać matkę hodowlaną.
Ogromne znaczenie ma tu dysponowanie dużą ilością matek-sióstr, wychowanych i ocenianych w takich samych warunkach. Czy się testuje pięć, pięćdziesiąt czy pięćset matek, tylko jedna będzie najlepsza. Im większy wybór, tym ostrzej można testować. Selekcja rozciąga się przez okres co najmniej jednego roku, a lepiej dwóch. Mówię tu tylko o selekcji odbywającej się już w okresie czerwienia, otrzymanie takiej matki trwa z reguły 5 do 7 lat.
Każdy pszczelarz może sobie przeliczyć, że tak wyselekcjonowanej matki nie można kupić za 60 euro (jak się oferuje w czasopismach pszczelarskich).
Jeszcze jedna uwaga na temat hodowcy: moim zdaniem jest to człowiek, który w dysponuje szczególnym darem rozpoznawania sytuacji i powiązań w rodzinie pszczelej, których „normalny” pszczelarz nie widzi. Podobnie jak ludzie sztuki. Podam przykład, nie ujmując niczego żadnej grupie zawodowej:
Malarz V. van Gogh i malarze pokojowi. Ich atrybutem są farby. Ten pierwszy tworzył dzieła sztuki, ci drudzy n.p. upiększają pomieszczenia.
Podobnie jest z pszczelarzami. Ktoś, kto produkuje matki pszczele, jeszcze długo nie jest hodowcą. Ludzi mających talent do hodowli spotyka się niezwykle rzadko. W całej Europie można ich policzyć na palcach jednej ręki.
Niestety często jest tak, że ludzie wykonują swoją pracę, na której się nawet bardzo dobrze znają i osiągnęli w niej pewną rutynę, ale mimo to brak im umiejętności głębszego spojrzenia w materię, rejestrowania subtelnych różnic i zdobywania nowych doświadczeń.
Nie chciałbym być źle zrozumiany: jestem pełen szacunku dla każdego, kto zajmuje się tematyką „Hodowla matek pszczelich”, ale nie każdy jest van Goghiem.
Johann van den Bongard
Donkweg 41
47877 Willich-Anrath
info@bienenland.de
tłumaczenie z języka niemieckiego
Edyta
Kliknijcie i korzystajcie
czytaj więcej„Jak zgodnie z prawem sprzedawać miód z własnej pasieki”
czytaj więcej